Pod powierzchnią
Rozdział 5
Nie mógł powiedzieć, że był zaskoczony, gdy zobaczył swoją
przyjaciółkę "Bezgłowego Jeźdźca", czekającą przed budynkiem Izayi.
Westchnął, przygotowując się do rozmowy. Nawet po dowiedzeniu się prawdy nie
chciał w to mieszać Celty, czy też Shinry. Jeżeli zostaliby zaangażowani,
Nakamura najprawdopodobniej nigdy nie ujawniłby, gdzie był zakopany Izaya. Nikt
nie musiał wspominać o tym, że mężczyzna prawdopodobnie nie chciał angażować w
tą sytuację nikogo oprócz Shizuo, czy Izayi.
Trzymała swoje PDA, pisząc tak szybko jak zwykle. Spojrzała
w górę, gdy wyszedł z budynku i niemalże wepchnęła mu PDA w twarz.
[Kilka minut temu Namie zadzwoniła do Shinry, żeby spytać
czemu wyważyłeś drzwi Izayi, nawet gdy wiedziałeś, że go tam nie było.]
Skrzywił się. Celty nie dotarłaby tu tak szybko, jeśli
wyjechałaby tuż po telefonie Namie. Był w apartamencie ledwo pięć minut.
- Dlaczego tu jesteś?
Pisała szybko, a blondyn zauważył, że było nieco spięta.
[Shinra powiedział mi, że do niego dzwoniłeś. Martwił się o
Izayę, więc przyjechałam sprawdzić co z nim.]
- Ach, tak – nie było do końca pewien, co teraz zrobić.
Spieszył się – biorąc pod uwagę sytuację Izayi, stanie sobie i gawędzenie nie
było dobrym pomysłem – ale nie chciał zignorować Celty. Była jego przyjaciółką
i przyjaciółką Izayi także. Zasługiwała na to by wiedzieć chociaż trochę. Ale
nie wystarczająco, żeby któreś z nich to zabolało.
[Shizuo, czy wiesz co się stało z Izayą? Co przed nami
ukrywasz?]
Westchnął, upuszczając papierosa na ziemię – Izaya ma
kłopoty. Zadzwonił do mnie jakiś czas temu, żeby poprosić o pomoc. On jest…
przetrzymywany przez jakiegoś gościa zwanego Nakamura i jedyny sposób w jaki
mogę go uwolnić, to dostarczenie tego – uniósł teczkę – Nakamurze tak szybko,
jak to możliwe. Mam tak jakby limit czasowy.
Patrzyła na niego przez chwilę. Albo przynajmniej robiłaby
to, gdyby miała oczy. Lecz on wiedział, że była zszokowana jego wyjaśnieniem i
uniósł brew, czekając na jej pytania. Nie miał zamiaru wypytywać ją o to, co
myślała.
[Dlaczego pomagasz Izayi? Myślałam, że go nienawidzisz.]
- Tak jest, - powiedział pośpiesznie, czując jak dziwne były
te słowa – Ja po prostu… Nie jestem okrutny, wiesz. Nie zostawię go, żeby
umarł.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, a on uśmiechnął się
szczerze. Celty rozumiała, że nie był potworem, że był szczerze dobrą osobą,
która niestety została przeklęta przez niepohamowaną siłę i małą cierpliwość.
Podobało mu się to, że widziała go jako człowieka, a nie potwora.
Choć, co było dziwne, świadomość tego nie dawała mu tego przyjemnego ciepła, jakie czuł, gdy Izaya
powiedział te miłe słowa. Może to dlatego, że Celty zawsze była jego
przyjaciółką, a usłyszenie czegoś takiego od wroga miało głębsze znaczenie.
[Pozwól mi iść z tobą. Ten Nakamura może być niebezpieczny.]
- Nie. To zbyt ryzykowne, żeby angażować cię w- przerwała mu
Celty, gwałtownie kręcąca głową.
[Potrafię o siebie zadbać. Wiesz o tym.]
Uśmiechnął się. Oczywiście, że Celty potrafiła się sobą
zająć. Nigdy nie wątpił w jej zdolności, nawet przez sekundę. – To nie tak. Po
prostu martwię się, że jeśli Nakamura dowie się, że cię w to wplątałem, będzie
wystarczająco wkurzony, żeby… uh… zabić Izayę. – chciał powiedzieć ‘nigdy nie
powie mi, gdzie zakopał Izayę’, ale udało mu się powstrzymać. Nadal nie chciał,
żeby ktokolwiek znał prawdę.
Wiedział, że jego przyjaciółka nadal była zdumiona jego
nagłym przypływem współczucia do Izayi. Pewnie, że nigdy tak naprawdę nie
chciał zabić Izayi, ale żeby tak nagle mu pomóc, to było dla niej zastanawiające.
Nie mógł jej winić za jej reakcję.
Jeździec ponownie skinął głową i wstukał coś do swojego PDA.
Shizuo rozejrzał się wokół, krzywiąc się, gdy nigdzie w zasięgu wzroku nie
dostrzegł taksówki. Adres podany przez Nakamurę wcale nie był tak daleko, ale
nie chciał tracić czasu na chodzenie pieszo. Zwłaszcza jeśli Izaya okazałby się
zakopany, gdzieś naprawdę daleko – to byłby problem.
Spojrzał na PDA:
[Czy mogę chociaż cię tam podwieźć?]
I to dopiero był pomysł…
- W porządku, sądzę, że byłoby dobrze. Ale nie parkuj na
widoku, okej? Nie chcę, żeby Nakamura cię zobaczył i się zezłościł.
-0-
-0-
Pod podanym adresem znajdował się średniej wielkości budynek
mieszkalny, posiadający prawdopodobnie osiem pięter. Był nowego budownictwa,
podobny do apartamentu Izayi i wyraźnie przeznaczony dla osób z dużą ilością
pieniędzy. Shizuo nie byłby wstanie opłacić tego miejsca nawet przez milion lat
i doskonale o tym wiedział.
Celty zatrzymała się kilka przecznic dalej, nie chcąc powiadomić nikogo o swojej obecności. Jechała szybciej niż zwykle, wyczuwając
pilność Shizuo. Po kilku bliskich kontaktach z innymi pojazdami, w końcu
dojechali na miejsce bez żadnego wypadku ani kolizji, a co ważniejsze bez
zwracania na siebie uwagi władz.
Blondyn podziękował Celty za dowiezienie go na miejsce, a
ona napisała na PDA
[Będę tu na ciebie czekać.]
Mimo że Shizuo starał się ją przekonać, to nie chciała
zmienić zdania. Nie spędził zbyt wiele czasu na przekonywaniu jej. Czas już i
tak się marnował, za każdym razem, gdy myślał o Izayi czekającym w trumnie.
Nieświadomy tego co się dzieje, poczuł wyrzuty sumienia, że nie jest
wystarczająco szybki.
Pospiesznie pożegnał się ze swoją przyjaciółką i wbiegł do
apartamentowca, prawie potrącając młodą nastoletnią dziewczynę. Następnie
pognał po schodach na szóste piętro, chcąc dostać się tam najszybciej jak to
tylko możliwe. Zatrzymał się przy mieszkaniu numer 613 – które jak zakładał było
mieszkaniem Nakamury, lub kogoś kogo znał – i z niecierpliwością zapukał do
drzwi.
Przez kilka sekund nikt nie odpowiedział i zastanowił się,
czy w pospiechu nie odczytał źle numerów. Wyjął papierosa, zapalił go i już
miał zamiar sięgnąć do kieszeni po karteczkę, gdy drzwi się otworzyły, a
mężczyzna w garniturze spojrzał na niego z góry. Był wysoki, mierzył co najmniej
dwa metry, i dobrze zbudowany. Shizuo natychmiast zesztywniał, jakby wyczuł
atak z jego strony i lekko uniósł walizkę, aby się nią obronić lub użyć jej
jako broń.
Mógłby pokonać tego człowieka, który oczywiście był
ochroniarzem, ale nie chciał tracić na to czasu. Na szczęście zanim Shizuo
wyciągnął niewłaściwe wnioski, mężczyzna się odezwał:
- Kim jesteś i czego chcesz?
- Jestem Shizuo. Przyszedłem tu, żeby dostarczyć Nakamurze
walizkę – powiedział, unosząc powód jego wizyty, aby mężczyzna go zobaczył.
Oczy ochroniarza skierowały się na walizkę, a następnie na jego włosy.
Oczywiście rozpoznał Shizuo i skinął głową, otwierając drzwi. Shizuo był
zaskoczony, że nawet po zidentyfikowaniu go mężczyzna nie wydawał się być
przestraszony.
Nawet niektórzy z najsilniejszych ludzi, pokazywali lęk, gdy
stawali twarzą w twarz z Heiwajimą Shizuo. Oczywiście z wyjątkiem Simona oraz
Izayi, który nie był tak bardzo silny, jak niebezpieczny.
Shizuo powoli wszedł do apartamentu, wciąż niepewny co do
tego, czy powinien się spodziewać ataku. Spiął się, gdy ochroniarz wyciągnął rękę-
„Kurwa, zaatakuje mnie?”
-i wyciągnął z jego ust, zwisającego papierosa.
- Nakamura-sama nie lubi, gdy ludzie palą w jego
apartamencie – powiedział stanowczo. Shizuo zacisnął pięści, ale niczego nie
powiedział, kierując się prosto w stronę sofy i siadając na niej – Niczego nie
dotykaj i niczego nie ruszaj. Nakamura-sama dołączy do ciebie za kilka minut.
Jest zajęty rozmową przez telefon – odszedł, najprawdopodobniej by poinformować
Nakamurę o obecności Shizuo.
Tymczasem blondyn zapalił kolejnego papierosa i zaczął się
nim zaciągać, po części dlatego, że tego potrzebował i po części na przekór
ochroniarzowi – Zero palenia, ta jasne… - później podniósł swoją komórkę, aby
wykonać szybki telefon do Izayi, upewniając się, że nikt nie był w zasięgu
słuchu.
Izaya odebrał natychmiast:
- Shizu-chan? Gdzie
teraz jesteś?
- U Nakamury, czekam na niego. Teraz rozmawia.
- Che, jasne, że tak. Prawdopodobnie chce nam dokuczyć. Mam
nadzieję, że się pospieszy, bo zaczyna się robić nieprzyjemnie.
- A wcześniej nie było? – zapytał Shizuo, lekko rozbawiony,
tym jak wypowiadał się Izaya. Nikt by się nie domyślił, że był w trumnie. Nie
zachowywał się, jakby był zakopany kilka stóp pod ziemią ze zbliżającą się
możliwością uduszenia. To było do niego bardzo podobne, by udawać, że wcale mu
to nie przeszkadza i że było to dla niego jedynie grą oraz wciąż miał wszystko
pod kontrolą.
- Teraz bardziej, bo mam skurcze w nogach. Nie sądzę, żeby
to było fair, Shizu-chan. Moim zdaniem ty powinieneś być zakopany w trumnie, a
ja dostarczyłbym Nakamurze walizkę.
Shizuo prychnął – Jak byś w ogóle miał zamiar zrobić coś
takiego, pchło. W przeciwieństwie do mnie, po prostu pozwoliłbyś mi umrzeć i
zaczął świętować, mając z głowy kolejną niedogodność swojego życia - o dziwo w
jego głosie nie było goryczy wynikłej z tego oświadczenia. Być może dlatego, że
miał nadzieję, iż Izaya mu zaprzeczy.
- To nieprawda. Gdybym
chciał cię zabić, wolałbym zobaczyć jak zostajesz przejechany przez autobus. To
nie jest zabawne, jeśli nie mogę być tego świadkiem, ne, Shizu-chan?
Rozmawiali tak, jakby byli starymi przyjaciółmi, jakby
regularnie żartobliwie się przekomarzali. Temat ich rozmowy, dla kogoś z
zewnątrz, mógłby się wydawać niepokojący, ale dla ich dwójki był naturalny.
Jedyną różnicą był brak nienawiści, która podkreślałaby ich głosy. Shizuo nieźle
się bawił.
- Hej, pchło, teraz jesteś mi coś winien, prawda?
- …co masz na myśli?
- Cóż, praktycznie ratuję ci teraz życie, nie? Więc myślę,
że jesteś mi coś winien w zamian.
- Shizu-chan,
niegrzecznie. Nigdy nie pomyślałbym, że czujesz coś takiego- Izaya zaczął
złośliwie, a Shizuo poczerwieniał, jego umysł nagle został zbombardowany
nieprzyjemnymi wyobrażeniami.
- Nie to miałem na
myśli! – szybko mu przerwał. Izaya zaśmiał się, a on stłumił uśmiech, nie chcąc
pokazywać innym, że też był rozbawiony – Chcę żebyś przestał celowo próbować
mnie wkurzać i sprawiać, że krzywdzę ludzi. To wszystko. Żadnego więcej zsyłania
na mnie gangów, żadnego atakowania mnie i takich rzeczy. Chcę żebyś mi to
obiecał.
Izaya, który wciąż dochodził do siebie po małym ataku
śmiechu, odpowiedział – Heh, jeśli to
jest to, czego chcesz, to to dostaniesz.
- Poważnie?
- Tak długo jak nie
będziesz chciał mnie zabić, gdy tylko mnie zobaczysz. Myślę, że to byłoby
sprawiedliwe.
- W porządku – Shizuo niechętnie się zgodził. Nie chciał się
do tego przyznać, ale wypełnione adrenaliną pościgi w których próbował
zniszczyć Izaye, były dla niego dziwną formą rozrywki. Pewnie, wkurzały go bez
końca, ale były dobrym sposobem na wyżycie się. Teraz będzie musiał znaleźć
inne gwałtowne ujście dla swojego gniewu – To umowa.
Drzwi do pokoju, w którym zniknął ochroniarz otworzyły się i
Shizuo szybko mruknął coś Izayi na do widzenia, rozłączając się i chowając
telefon do kieszeni. Nie był wystarczająco szybki i zauważył uśmieszek na
twarzy Nakamury:
- Ah, Heiwajima-san. Domyślam się, że to był Orihara-san – jego
głos był zadowolony z siebie, a Shizuo chciał uderzyć tego mężczyznę w twarz.
Usiadł, ściskając swoje kolana tak mocno, jak to możliwe i czując, jak
paznokcie wbijają mu się w skórę – Jak tam informator? Żałuję już tego, co zrobił?
Shizuo zacisnął zęby i nie odpowiedział.
- Jedyną wadą w moim planie jest to, że nie jestem w stanie
obserwować cierpiącego Izayi. Ale być może popuszczenie wodzy fantazji jest
bardziej zabawne – Nakamura powiedział w zamyśleniu, mówiąc bardziej do siebie
niż do Shizuo.
- Słuchaj, możemy przejść do rzeczy? – warknął Shizuo.
- Rety, rety… śpieszymy się, czyż nie? Jestem zaskoczony,
Heiwajima-san. Spodziewałem się, że zostawisz Izaye, by zgnił. Sądziłem, że
jesteście wrogami.
- Jesteśmy – poprawił go pośpiesznie – Ale nie jestem
potworem, w przeciwieństwie do ciebie. Nie widzę niczego zabawnego w pozwoleniu
Izayi udusić się kilka stóp pod ziemią, podczas gdy ja siedziałbym i nic nie
robił – brutalnie pchnął walizkę
kierunku mężczyny, chcąc, aby to wszystko dobiegło końca. Nakamura zachowywał
się jakby kompletnie nie odczuwał pilności sytuacji, jakby jego więźniowi nie
kończył się czas. Jakby nie trzymał w dłoniach życia innego człowieka. To
wkurzało Shizuo i wymagało wiele wysiłku, by nie zabić tego człowieka – Gdzie zakopałeś
Izaye?
Nakamura wpatrywał się w walizkę przez długi czas, a jego
wyraz twarzy był nie do odczytania. Powoli wyciągnął rękę i otworzył walizkę,
odsłaniając pieniądze związane w równe pęczki. Wyciągnął dłoń i podniósł jeden
pęczek, wciąż milcząc.
Shizuo poczuł dziwne uczucie wzrastające w jego brzuchu –
bardzo nieprzyjemne uczucie. Nie był pewien, czy spowodowała je cisza, czy też
jego pusty wyraz twarzy.
Powtórzył pytanie:
- Nakamura-san. Gdzie zakopałeś Izaye?
- Muszę przyznać, Heiwajima-san… Przewidywałem niskie szanse
na to, że pomożesz Izayi. Ale dla mnie to naprawdę nie ma znaczenia, czy
dostarczyłeś walizkę, czy nie – powiedział Nakamura, lekko marszcząc brwi. Jego
głos był odległy, a myśli oczywiście gdzieś daleko stąd.
- Co masz na myśli? – Shizuo zapytał powoli. Były handlarz
narkotyków podniósł wrok, a na jego twarzy malował się delikatny uśmieszek.
- Chodzi mi o to, że nigdy nie zamierzałem uwolnić Izayi.
Wezmę tę tajemnicę ze sobą do grobu, przepraszam za grę słów – lekko się
zaśmiał – Powinieneś teraz odejść i zapomnieć, że to się w ogóle stało. Nigdy
go nie znajdziesz.
I cały świat Shizuo eksplodował czerwienią.
~~~~~~~~
To prawie tak, jakby blog był zawieszony, ale bez zawieszenia... .3. REAKTYWACJA~~ .3. ehh... *znowu ogląda filmik Daniela* on jest taki piękny ;~; *wlepia twarz w monitor* Dan x Phil forever ♥
Ten rozdział, to był po prostu, jak majstersztyk~ A samo tłumaczenie? Wychwalane przeze mnie pod samo niebo~!
OdpowiedzUsuńNakamura strasznie mnie wkurzył, jak On się mógł tak zachować? Ham i świnia jedna =_= Żal mi w tym momencie Izayi, który nie wie co go czeka ; - ; Ale na pewno Shizuś coś wymyśli, bo jeżeli nie byłoby na prawdę krucho, a same opo - według mnie - nie miałoby happy end'u ; ~ ;
Sam rozdział był strasznie ciekawy~ :D Co do filmiku - zobaczę go, gdy będę na kompie C:
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział,
Kimi~
JEJKU~ Po tak długim czasie jest~! Doczekałam się~ Tłumaczenie wyśmienite, paluszki lizać, a Nakamura... abhkjndsiofhejoirh ...! Wiedziałam, że Izayi coś się stanie albo co... ;^; Czekam zniecierpliwieniem na kolejny rozdział~
OdpowiedzUsuńO nie ! Czemu w takim momencie ! Szybko daj następną notke prosze
OdpowiedzUsuńmoje modlitwy zostały wysłuchane :P rozdział ciekawy :P
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na następny *.*
*.*
OdpowiedzUsuńAh, Dan <3 Za niego masz wybaczone ;D
OdpowiedzUsuńWitam~ c;
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam powiedzieć, a raczej podziękować Ci za Twoje poświęcenie w tłumaczeniu FF. Ja osobiście znam język angielski na poziomie "od biedy się z kimś dogadam". Wszelkiego rodzaju prace, w innym języku niż ojczysty, są dla mnie prawdziwą zmorą. x.x
Twoje tłumaczenia nie są sztywne i brak w nich jakichkolwiek kalek językowych, którymi najeżone były inne tłumaczone prace, z którymi się zetknęłam.
Jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za całą włożoną w to pracę i wysiłek *^*
Ale wracając do rozdziału. Przeczytałam go jednym tchem, z ręką na duszy śledząc dalsze losy biednego Izayasza. Poważnie, nigdy nawet nie pomyślałam o możliwości zajścia sytuacji, w której o jego życiu miałby decydować Shizu-chan (no, pomijając ich zwyczajowe pościgi, ale to nie o to chodzi :D).
Izaya, nie podsuwaj nieuświadomionemu Shizusiowi takich pomysłów, bo ci na zawał zejdzie >.<
Nakamura, ty mendo! Jak mogłeś! Co teraz zrobią moje biedne pedałki ;-;
Nie mogę się już doczekać kolejnych wydarzeń i Twojego genialnego tłumaczenia. ^~^
Pozdrawiam i życzę, aby język obcy nadal nie sprawiał Ci problemów
~nowa fanka, Hitori
Ten rozdział był świetny, tłumaczenie perfekcyjne heh chyba się popłaczę tak bardzo pragnę dalszej części
OdpowiedzUsuń~ nowa fanka Hekate
Witam,
OdpowiedzUsuńto było genialne... Shizuo się tak napracował ze zdobyciem tej walizki... a Nakamura nigdy nie planował uwolnić Izayi....
Pozdrawiam serdecznie Basia
To było po prostu coś wspaniałego~~! Miszu,błagam Cię,dodawaj szybciej kolejne rozdziały~~! Ja tu nie mogę usiedzieć w miejscu przez nagromadzone we mnie emocje~~! TvT Świetnie tłumaczysz~~! :3 Jak tak dalej pójdzie,sama trafię do trumny~~! xD Ale warto czekać~~! :D Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku~~! ^^
OdpowiedzUsuńWiem, że Twój pierwszy blog został już nominowany, ale ten też zasługuje na nagrodzenie, więc informuję, że zostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły tutaj: http://shit-love.blogspot.com/2014/01/blog-post.html
OdpowiedzUsuńHeeej! ^-^
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba ten ff i po prostu muszę zapytać... kiedy dodasz kolejny rozdział?! >. <
Bo mój angielski jest, krótko mówiąc, tragiczny... ;__; a tak mnie ciekawi co sie dalej z Izayaszkiem stanie!
Twoja nowa fanka na obu blogach
~Gwiazdka lub jak wolisz Hoshi ;**
Właściwie to ja jestem mistrzem opierdalania się xDDD od dość dawna mam przetłumaczoną ponad połowę... muszę w końcu dokończyć >.< dzięki, że przypominasz~^^
UsuńNo, ta ja tez przypominam:3 kiedy w koncu pojawi sie kolejna czesc?
OdpowiedzUsuń