sobota, 16 listopada 2013

Durarara!! "Pod powierzchnią" - rozdział 5

Na swoją obronę mam jedynie ten filmik     [LINK]  *chowa się za Dan'em*




Pod powierzchnią

Rozdział 5


Nie mógł powiedzieć, że był zaskoczony, gdy zobaczył swoją przyjaciółkę "Bezgłowego Jeźdźca", czekającą przed budynkiem Izayi. Westchnął, przygotowując się do rozmowy. Nawet po dowiedzeniu się prawdy nie chciał w to mieszać Celty, czy też Shinry. Jeżeli zostaliby zaangażowani, Nakamura najprawdopodobniej nigdy nie ujawniłby, gdzie był zakopany Izaya. Nikt nie musiał wspominać o tym, że mężczyzna prawdopodobnie nie chciał angażować w tą sytuację nikogo oprócz Shizuo, czy Izayi.

Trzymała swoje PDA, pisząc tak szybko jak zwykle. Spojrzała w górę, gdy wyszedł z budynku i niemalże wepchnęła mu PDA w twarz.

[Kilka minut temu Namie zadzwoniła do Shinry, żeby spytać czemu wyważyłeś drzwi Izayi, nawet gdy wiedziałeś, że go tam nie było.]

Skrzywił się. Celty nie dotarłaby tu tak szybko, jeśli wyjechałaby tuż po telefonie Namie. Był w apartamencie ledwo pięć minut.

- Dlaczego tu jesteś?

Pisała szybko, a blondyn zauważył, że było nieco spięta.

[Shinra powiedział mi, że do niego dzwoniłeś. Martwił się o Izayę, więc przyjechałam sprawdzić co z nim.]

- Ach, tak – nie było do końca pewien, co teraz zrobić. Spieszył się – biorąc pod uwagę sytuację Izayi, stanie sobie i gawędzenie nie było dobrym pomysłem – ale nie chciał zignorować Celty. Była jego przyjaciółką i przyjaciółką Izayi także. Zasługiwała na to by wiedzieć chociaż trochę. Ale nie wystarczająco, żeby któreś z nich to zabolało.

[Shizuo, czy wiesz co się stało z Izayą? Co przed nami ukrywasz?]

Westchnął, upuszczając papierosa na ziemię – Izaya ma kłopoty. Zadzwonił do mnie jakiś czas temu, żeby poprosić o pomoc. On jest… przetrzymywany przez jakiegoś gościa zwanego Nakamura i jedyny sposób w jaki mogę go uwolnić, to dostarczenie tego – uniósł teczkę – Nakamurze tak szybko, jak to możliwe. Mam tak jakby limit czasowy.

Patrzyła na niego przez chwilę. Albo przynajmniej robiłaby to, gdyby miała oczy. Lecz on wiedział, że była zszokowana jego wyjaśnieniem i uniósł brew, czekając na jej pytania. Nie miał zamiaru wypytywać ją o to, co myślała.

[Dlaczego pomagasz Izayi? Myślałam, że go nienawidzisz.]

- Tak jest, - powiedział pośpiesznie, czując jak dziwne były te słowa – Ja po prostu… Nie jestem okrutny, wiesz. Nie zostawię go, żeby umarł.

Pokiwała głową ze zrozumieniem, a on uśmiechnął się szczerze. Celty rozumiała, że nie był potworem, że był szczerze dobrą osobą, która niestety została przeklęta przez niepohamowaną siłę i małą cierpliwość. Podobało mu się to, że widziała go jako człowieka, a nie potwora.

Choć, co było dziwne, świadomość tego nie dawała mu  tego przyjemnego ciepła, jakie czuł, gdy Izaya powiedział te miłe słowa. Może to dlatego, że Celty zawsze była jego przyjaciółką, a usłyszenie czegoś takiego od wroga miało głębsze znaczenie.

[Pozwól mi iść z tobą. Ten Nakamura może być niebezpieczny.]

- Nie. To zbyt ryzykowne, żeby angażować cię w- przerwała mu Celty, gwałtownie kręcąca głową.

[Potrafię o siebie zadbać. Wiesz o tym.]

Uśmiechnął się. Oczywiście, że Celty potrafiła się sobą zająć. Nigdy nie wątpił w jej zdolności, nawet przez sekundę. – To nie tak. Po prostu martwię się, że jeśli Nakamura dowie się, że cię w to wplątałem, będzie wystarczająco wkurzony, żeby… uh… zabić Izayę. – chciał powiedzieć ‘nigdy nie powie mi, gdzie zakopał Izayę’, ale udało mu się powstrzymać. Nadal nie chciał, żeby ktokolwiek znał prawdę.

Wiedział, że jego przyjaciółka nadal była zdumiona jego nagłym przypływem współczucia do Izayi. Pewnie, że nigdy tak naprawdę nie chciał zabić Izayi, ale żeby tak nagle mu pomóc, to było dla niej zastanawiające. Nie mógł jej winić za jej reakcję.

Jeździec ponownie skinął głową i wstukał coś do swojego PDA. Shizuo rozejrzał się wokół, krzywiąc się, gdy nigdzie w zasięgu wzroku nie dostrzegł taksówki. Adres podany przez Nakamurę wcale nie był tak daleko, ale nie chciał tracić czasu na chodzenie pieszo. Zwłaszcza jeśli Izaya okazałby się zakopany, gdzieś naprawdę daleko – to byłby problem.

Spojrzał na PDA:

[Czy mogę chociaż cię tam podwieźć?]

I to dopiero był pomysł…

- W porządku, sądzę, że byłoby dobrze. Ale nie parkuj na widoku, okej? Nie chcę, żeby Nakamura cię zobaczył i się zezłościł.

-0-

-0-

Pod podanym adresem znajdował się średniej wielkości budynek mieszkalny, posiadający prawdopodobnie osiem pięter. Był nowego budownictwa, podobny do apartamentu Izayi i wyraźnie przeznaczony dla osób z dużą ilością pieniędzy. Shizuo nie byłby wstanie opłacić tego miejsca nawet przez milion lat i doskonale o tym wiedział.

Celty zatrzymała się kilka przecznic dalej, nie chcąc powiadomić nikogo o swojej obecności. Jechała szybciej niż zwykle, wyczuwając pilność Shizuo. Po kilku bliskich kontaktach z innymi pojazdami, w końcu dojechali na miejsce bez żadnego wypadku ani kolizji, a co ważniejsze bez zwracania na siebie uwagi władz.

Blondyn podziękował Celty za dowiezienie go na miejsce, a ona napisała na PDA

[Będę tu na ciebie czekać.]

Mimo że Shizuo starał się ją przekonać, to nie chciała zmienić zdania. Nie spędził zbyt wiele czasu na przekonywaniu jej. Czas już i tak się marnował, za każdym razem, gdy myślał o Izayi czekającym w trumnie. Nieświadomy tego co się dzieje, poczuł wyrzuty sumienia, że nie jest wystarczająco szybki.

Pospiesznie pożegnał się ze swoją przyjaciółką i wbiegł do apartamentowca, prawie potrącając młodą nastoletnią dziewczynę. Następnie pognał po schodach na szóste piętro, chcąc dostać się tam najszybciej jak to tylko możliwe. Zatrzymał się przy mieszkaniu numer 613 – które jak zakładał było mieszkaniem Nakamury, lub kogoś kogo znał – i z niecierpliwością zapukał do drzwi.

Przez kilka sekund nikt nie odpowiedział i zastanowił się, czy w pospiechu nie odczytał źle numerów. Wyjął papierosa, zapalił go i już miał zamiar sięgnąć do kieszeni po karteczkę, gdy drzwi się otworzyły, a mężczyzna w garniturze spojrzał na niego z góry. Był wysoki, mierzył co najmniej dwa metry, i dobrze zbudowany. Shizuo natychmiast zesztywniał, jakby wyczuł atak z jego strony i lekko uniósł walizkę, aby się nią obronić lub użyć jej jako broń.

Mógłby pokonać tego człowieka, który oczywiście był ochroniarzem, ale nie chciał tracić na to czasu. Na szczęście zanim Shizuo wyciągnął niewłaściwe wnioski, mężczyzna się odezwał:

- Kim jesteś i czego chcesz?

- Jestem Shizuo. Przyszedłem tu, żeby dostarczyć Nakamurze walizkę – powiedział, unosząc powód jego wizyty, aby mężczyzna go zobaczył. Oczy ochroniarza skierowały się na walizkę, a następnie na jego włosy. Oczywiście rozpoznał Shizuo i skinął głową, otwierając drzwi. Shizuo był zaskoczony, że nawet po zidentyfikowaniu go mężczyzna nie wydawał się być przestraszony. 

Nawet niektórzy z najsilniejszych ludzi, pokazywali lęk, gdy stawali twarzą w twarz z Heiwajimą Shizuo. Oczywiście z wyjątkiem Simona oraz Izayi, który nie był tak bardzo silny, jak niebezpieczny.

Shizuo powoli wszedł do apartamentu, wciąż niepewny co do tego, czy powinien się spodziewać ataku. Spiął się, gdy ochroniarz  wyciągnął rękę-

„Kurwa, zaatakuje mnie?”

-i wyciągnął z jego ust, zwisającego papierosa.

- Nakamura-sama nie lubi, gdy ludzie palą w jego apartamencie – powiedział stanowczo. Shizuo zacisnął pięści, ale niczego nie powiedział, kierując się prosto w stronę sofy i siadając na niej – Niczego nie dotykaj i niczego nie ruszaj. Nakamura-sama dołączy do ciebie za kilka minut. Jest zajęty rozmową przez telefon – odszedł, najprawdopodobniej by poinformować Nakamurę o obecności Shizuo.

Tymczasem blondyn zapalił kolejnego papierosa i zaczął się nim zaciągać, po części dlatego, że tego potrzebował i po części na przekór ochroniarzowi – Zero palenia, ta jasne… - później podniósł swoją komórkę, aby wykonać szybki telefon do Izayi, upewniając się, że nikt nie był w zasięgu słuchu.

Izaya odebrał natychmiast:

- Shizu-chan? Gdzie teraz jesteś?

- U Nakamury, czekam na niego. Teraz rozmawia.

- Che, jasne, że tak. Prawdopodobnie chce nam dokuczyć. Mam nadzieję, że się pospieszy, bo zaczyna się robić nieprzyjemnie.

- A wcześniej nie było? – zapytał Shizuo, lekko rozbawiony, tym jak wypowiadał się Izaya. Nikt by się nie domyślił, że był w trumnie. Nie zachowywał się, jakby był zakopany kilka stóp pod ziemią ze zbliżającą się możliwością uduszenia. To było do niego bardzo podobne, by udawać, że wcale mu to nie przeszkadza i że było to dla niego jedynie grą oraz wciąż miał wszystko pod kontrolą.

- Teraz bardziej, bo mam skurcze w nogach. Nie sądzę, żeby to było fair, Shizu-chan. Moim zdaniem ty powinieneś być zakopany w trumnie, a ja dostarczyłbym Nakamurze walizkę.

Shizuo prychnął – Jak byś w ogóle miał zamiar zrobić coś takiego, pchło. W przeciwieństwie do mnie, po prostu pozwoliłbyś mi umrzeć i zaczął świętować, mając z głowy kolejną niedogodność swojego życia - o dziwo w jego głosie nie było goryczy wynikłej z tego oświadczenia. Być może dlatego, że miał nadzieję, iż Izaya mu zaprzeczy.

- To nieprawda. Gdybym chciał cię zabić, wolałbym zobaczyć jak zostajesz przejechany przez autobus. To nie jest zabawne, jeśli nie mogę być tego świadkiem, ne, Shizu-chan?

Rozmawiali tak, jakby byli starymi przyjaciółmi, jakby regularnie żartobliwie się przekomarzali. Temat ich rozmowy, dla kogoś z zewnątrz, mógłby się wydawać niepokojący, ale dla ich dwójki był naturalny. Jedyną różnicą był brak nienawiści, która podkreślałaby ich głosy. Shizuo nieźle się bawił.

- Hej, pchło, teraz jesteś mi coś winien, prawda?

- …co masz na myśli?

- Cóż, praktycznie ratuję ci teraz życie, nie? Więc myślę, że jesteś mi coś winien w zamian.

- Shizu-chan, niegrzecznie. Nigdy nie pomyślałbym, że czujesz coś takiego- Izaya zaczął złośliwie, a Shizuo poczerwieniał, jego umysł nagle został zbombardowany nieprzyjemnymi wyobrażeniami.

-  Nie to miałem na myśli! – szybko mu przerwał. Izaya zaśmiał się, a on stłumił uśmiech, nie chcąc pokazywać innym, że też był rozbawiony – Chcę żebyś przestał celowo próbować mnie wkurzać i sprawiać, że krzywdzę ludzi. To wszystko. Żadnego więcej zsyłania na mnie gangów, żadnego atakowania mnie i takich rzeczy. Chcę żebyś mi to obiecał.

Izaya, który wciąż dochodził do siebie po małym ataku śmiechu, odpowiedział Heh, jeśli to jest to, czego chcesz, to to dostaniesz.

- Poważnie?

- Tak długo jak nie będziesz chciał mnie zabić, gdy tylko mnie zobaczysz. Myślę, że to byłoby sprawiedliwe.

- W porządku – Shizuo niechętnie się zgodził. Nie chciał się do tego przyznać, ale wypełnione adrenaliną pościgi w których próbował zniszczyć Izaye, były dla niego dziwną formą rozrywki. Pewnie, wkurzały go bez końca, ale były dobrym sposobem na wyżycie się. Teraz będzie musiał znaleźć inne gwałtowne ujście dla swojego gniewu – To umowa.

Drzwi do pokoju, w którym zniknął ochroniarz otworzyły się i Shizuo szybko mruknął coś Izayi na do widzenia, rozłączając się i chowając telefon do kieszeni. Nie był wystarczająco szybki i zauważył uśmieszek na twarzy Nakamury:

- Ah, Heiwajima-san. Domyślam się, że to był Orihara-san – jego głos był zadowolony z siebie, a Shizuo chciał uderzyć tego mężczyznę w twarz. Usiadł, ściskając swoje kolana tak mocno, jak to możliwe i czując, jak paznokcie wbijają mu się w skórę – Jak tam informator? Żałuję  już tego, co zrobił?

Shizuo zacisnął zęby i nie odpowiedział.

- Jedyną wadą w moim planie jest to, że nie jestem w stanie obserwować cierpiącego Izayi. Ale być może popuszczenie wodzy fantazji jest bardziej zabawne – Nakamura powiedział w zamyśleniu, mówiąc bardziej do siebie niż do Shizuo.

- Słuchaj, możemy przejść do rzeczy? – warknął Shizuo.

- Rety, rety… śpieszymy się, czyż nie? Jestem zaskoczony, Heiwajima-san. Spodziewałem się, że zostawisz Izaye, by zgnił. Sądziłem, że jesteście wrogami.

- Jesteśmy – poprawił go pośpiesznie – Ale nie jestem potworem, w przeciwieństwie do ciebie. Nie widzę niczego zabawnego w pozwoleniu Izayi udusić się kilka stóp pod ziemią, podczas gdy ja siedziałbym i nic nie robił – brutalnie pchnął walizkę  kierunku mężczyny, chcąc, aby to wszystko dobiegło końca. Nakamura zachowywał się jakby kompletnie nie odczuwał pilności sytuacji, jakby jego więźniowi nie kończył się czas. Jakby nie trzymał w dłoniach życia innego człowieka. To wkurzało Shizuo i wymagało wiele wysiłku, by nie zabić tego człowieka – Gdzie zakopałeś Izaye?

Nakamura wpatrywał się w walizkę przez długi czas, a jego wyraz twarzy był nie do odczytania. Powoli wyciągnął rękę i otworzył walizkę, odsłaniając pieniądze związane w równe pęczki. Wyciągnął dłoń i podniósł jeden pęczek, wciąż milcząc.

Shizuo poczuł dziwne uczucie wzrastające w jego brzuchu – bardzo nieprzyjemne uczucie. Nie był pewien, czy spowodowała je cisza, czy też jego pusty wyraz twarzy.

Powtórzył pytanie:

- Nakamura-san. Gdzie zakopałeś Izaye?

- Muszę przyznać, Heiwajima-san… Przewidywałem niskie szanse na to, że pomożesz Izayi. Ale dla mnie to naprawdę nie ma znaczenia, czy dostarczyłeś walizkę, czy nie – powiedział Nakamura, lekko marszcząc brwi. Jego głos był odległy, a myśli oczywiście gdzieś daleko stąd.

- Co masz na myśli? – Shizuo zapytał powoli. Były handlarz narkotyków podniósł wrok, a na jego twarzy malował się delikatny uśmieszek.

- Chodzi mi o to, że nigdy nie zamierzałem uwolnić Izayi. Wezmę tę tajemnicę ze sobą do grobu, przepraszam za grę słów – lekko się zaśmiał – Powinieneś teraz odejść i zapomnieć, że to się w ogóle stało. Nigdy go nie znajdziesz.


I cały świat Shizuo eksplodował czerwienią.

~~~~~~~~

To prawie tak, jakby blog był zawieszony, ale bez zawieszenia... .3.   REAKTYWACJA~~ .3.   ehh...   *znowu ogląda filmik Daniela* on jest taki piękny ;~;  *wlepia twarz w monitor*   Dan x Phil forever  ♥

14 komentarzy:

  1. Ten rozdział, to był po prostu, jak majstersztyk~ A samo tłumaczenie? Wychwalane przeze mnie pod samo niebo~!
    Nakamura strasznie mnie wkurzył, jak On się mógł tak zachować? Ham i świnia jedna =_= Żal mi w tym momencie Izayi, który nie wie co go czeka ; - ; Ale na pewno Shizuś coś wymyśli, bo jeżeli nie byłoby na prawdę krucho, a same opo - według mnie - nie miałoby happy end'u ; ~ ;
    Sam rozdział był strasznie ciekawy~ :D Co do filmiku - zobaczę go, gdy będę na kompie C:

    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział,
    Kimi~

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJKU~ Po tak długim czasie jest~! Doczekałam się~ Tłumaczenie wyśmienite, paluszki lizać, a Nakamura... abhkjndsiofhejoirh ...! Wiedziałam, że Izayi coś się stanie albo co... ;^; Czekam zniecierpliwieniem na kolejny rozdział~

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie ! Czemu w takim momencie ! Szybko daj następną notke prosze

    OdpowiedzUsuń
  4. moje modlitwy zostały wysłuchane :P rozdział ciekawy :P
    czekam niecierpliwie na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah, Dan <3 Za niego masz wybaczone ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam~ c;
    Na początku chciałam powiedzieć, a raczej podziękować Ci za Twoje poświęcenie w tłumaczeniu FF. Ja osobiście znam język angielski na poziomie "od biedy się z kimś dogadam". Wszelkiego rodzaju prace, w innym języku niż ojczysty, są dla mnie prawdziwą zmorą. x.x
    Twoje tłumaczenia nie są sztywne i brak w nich jakichkolwiek kalek językowych, którymi najeżone były inne tłumaczone prace, z którymi się zetknęłam.
    Jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za całą włożoną w to pracę i wysiłek *^*
    Ale wracając do rozdziału. Przeczytałam go jednym tchem, z ręką na duszy śledząc dalsze losy biednego Izayasza. Poważnie, nigdy nawet nie pomyślałam o możliwości zajścia sytuacji, w której o jego życiu miałby decydować Shizu-chan (no, pomijając ich zwyczajowe pościgi, ale to nie o to chodzi :D).
    Izaya, nie podsuwaj nieuświadomionemu Shizusiowi takich pomysłów, bo ci na zawał zejdzie >.<
    Nakamura, ty mendo! Jak mogłeś! Co teraz zrobią moje biedne pedałki ;-;
    Nie mogę się już doczekać kolejnych wydarzeń i Twojego genialnego tłumaczenia. ^~^

    Pozdrawiam i życzę, aby język obcy nadal nie sprawiał Ci problemów
    ~nowa fanka, Hitori

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział był świetny, tłumaczenie perfekcyjne heh chyba się popłaczę tak bardzo pragnę dalszej części
    ~ nowa fanka Hekate

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    to było genialne... Shizuo się tak napracował ze zdobyciem tej walizki... a Nakamura nigdy nie planował uwolnić Izayi....
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. To było po prostu coś wspaniałego~~! Miszu,błagam Cię,dodawaj szybciej kolejne rozdziały~~! Ja tu nie mogę usiedzieć w miejscu przez nagromadzone we mnie emocje~~! TvT Świetnie tłumaczysz~~! :3 Jak tak dalej pójdzie,sama trafię do trumny~~! xD Ale warto czekać~~! :D Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku~~! ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem, że Twój pierwszy blog został już nominowany, ale ten też zasługuje na nagrodzenie, więc informuję, że zostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły tutaj: http://shit-love.blogspot.com/2014/01/blog-post.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Heeej! ^-^
    Strasznie mi się podoba ten ff i po prostu muszę zapytać... kiedy dodasz kolejny rozdział?! >. <
    Bo mój angielski jest, krótko mówiąc, tragiczny... ;__; a tak mnie ciekawi co sie dalej z Izayaszkiem stanie!
    Twoja nowa fanka na obu blogach
    ~Gwiazdka lub jak wolisz Hoshi ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to ja jestem mistrzem opierdalania się xDDD od dość dawna mam przetłumaczoną ponad połowę... muszę w końcu dokończyć >.< dzięki, że przypominasz~^^

      Usuń
  12. No, ta ja tez przypominam:3 kiedy w koncu pojawi sie kolejna czesc?

    OdpowiedzUsuń